Sebastian ma 19 lat. Jego życie zmieniło się całkowicie w sierpniu 2013, gdy zdiagnozowano u niego złośliwy nowotwór kości piszczelowej lewej o nazwie OSTEOSARCOMA.
To był szok, niedowierzanie, pytanie do Boga „DLACZEGO???”. Gdy pierwsza wściekłość i pretensje do losu ustąpiły, przyszedł czas na znalezienie siły do walki. Ani Sebastian ani jego najbliżsi nigdy nie zapomną dnia, gdy zadzwonił telefon z Instytutu Matki i Dziecka i usłyszeli, że muszą natychmiast przyjechać do Warszawy.

Biopsja potwierdziła, że to nowotwór złośliwy. I zaczęło się: chemioterapia, blok za blokiem, worek za workiem. Serce każdej matki pęka na miliony kawałków, gdy musi bezradnie patrzeć jak z jej dziecka uciekają siły, jak się zmienia fizycznie, jak płacze z bólu i przerażenia. I nic nie może zrobić. Nie może pomóc, ukoić bólu, wziąć na siebie tych tortur… Może tylko być i trzymać za rękę. I obiecywać, że wszystko będzie dobrze, choć wie, że nie ma na to najmniejszego wpływu.
Po trzech miesiącach od rozpoczęcia chemii, przyszedł czas na usunięcie guza wraz z częścią kości piszczelowej i zastąpienie usuniętego odcinka endoprotezą onkologiczną. Zimny oddział onkologiczny stał się dla Sebastiana i jego mamy drugim domem.
Utrata włosów, silne dawki leków przelewające się przez organizm chłopaka, niszczące go od środka – to było teraz ich życie. Jednak nowotwór nadal nie dawał za wygraną… I znów z ust lekarza padły słowa, których nikt nigdy nie chciałby usłyszeć – tomografia pokazała PRZERZUTY DO PŁUC... Dalej mama Sebastiana nie słyszała już nic, jej płacz zagłuszył wszystko. Koszmar jej dziecka trwał nadal. Sebastian do dziś przeszedł trzy torakotomie płuc… Ostatnią w czerwcu 2015 roku.

Leczenie onkologiczne zakończyło się 15.08.2014. Pełni nadziei Sebastian wraz z mamą opuszczał Oddział Onkologii Chirurgii Dzieci i Młodzieży w IMiD. Jednak radość nie trwała długo. Już na pierwszej kontroli usg nogi badanie wykazało zakażenie endoprotezy.
Mimo zastosowanego leczenia antybiotykami było coraz gorzej. Lekarze zadecydowali o usunięciu endoprotezy. W listopadzie 2014 r usunięto endoprotezę i założono leczniczy speacer, nogę włożono w gips na 5 miesięcy. W końcu w kwietniu 2015 przeprowadzono kolejną operację, podczas której założono nową endoprotezę. Potem Sebastian został poddany trudnej i bolesnej rehabilitacji, nieraz okupionej łzami.
Po trzech miesiącach kolejne usg znów pokazało ogniska ropne wzdłuż endoprotezy. Powróciła niepewność i strach . I ponownie zawisło nad nami widmo operacji. We wrześniu po raz kolejny usunięto chłopcu endoprotezę i założono cementowy speacer z drenażem przepływowym. W czasie operacji doszło do uszkodzenia nerwu strzałkowego. Przebieg operacyjny był powikłany, wystąpiła martwica tkanek . I znów przyszła niepewność…co będzie z nogą, czy uda się ją uratować. W z lekarzami coraz częściej pojawiało się straszliwe słowo „AMPUTACJA".
Mama Sebastiana nie umiała pogodzić się z tym, że choroba, która zabrała jej dziecku już tak wiele, może go tak straszliwie okaleczyć i zabrać mu życie. Gdy pojawiła się taka możliwość natychmiast zdecydowała się na konsultację sytuacji Sebastiana w klinice w Wiedniu. I tam zapalono światełko nadziei.
Profesor konsultujący młodego chłopaka powiedział, że widzi szansę uratowania nogi, a nawet jej całkowitej sprawności! Dał nadzieję na to, że w końcu po dwóch latach walki, po przejściu 10 operacji Sebastian będzie mógł zacząć sprawnie chodzić bez kul. Ponadto oprócz nowej endoprotezy, konieczny jest przeszczep mięśnia i tkanek skóry. I w wyniku badań wykryto bardzo istotną dla procesu leczenia rzecz – uczulenie na materiał, z którego wykonane były dotychczas stosowane endoprotezy.
Jak mówi mama Sebastiana „To światełko w tunelu dla mojego syna”. Światełko, które może zgasnąć, bo związane jest z wielkimi kosztami. Koszt tej ogromnej szansy na sprawność, na wygraną, na normalne życie to ponad 50 000 euro. I czas, który nie jest sprzymierzeńcem Sebastiana – operacja powinna się odbyć ok. 20 stycznia 2016 r.
Być może to jedyna szansa, być może nigdy się nie powtórzy. Rak to przeciwnik najbardziej śmiertelny ze wszystkich.
Dlatego dajmy wspólnie Sebastianowi możliwość skorzystania z niej. Czasu jest mało, kwota ogromna, ale i Sebastian i jego mama mocno wierzą w ludzką dobroć. I dlatego znaleźli w sobie odwagę, by prosić o pomoc wierząc, że ich wołanie o pomoc nie pozostanie bez echa…
Pomóc Sebastianowi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem:
“409 pomoc w leczeniu Sebastiana Moskal”
wpłaty zagraniczne:
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Aby przekazać 1% podatku dla Sebastiana:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “409 pomoc dla Sebastiana Moskal”
Sebastianowi można też pomóc poprzez wpłatę systemem DOTPAY, dokonując wpłaty bezpośrednio na na stronie: kawalek-nieba.pl/?p=3787
Wszelkie nowe informacje na temat Sebastiana i zbiórki pieniędzy dla niego będziemy przekazywać na bieżąco również poprzez naszego Facebooka.
Informacja za: kawalek-nieba.pl
fot. kawalek-nieba.pl